Aktualnie ratujemy
Nowy Ambasador - Włodek Dembowski - Paprodziad

Włodek Dembowski został ambasodorem Fundacji Centaurus! Znany też jako Paprodziad, lider i wokalista zespołów: Łąki Łan, Dziady Kazimierskie i November Project. Wielokrotnie występował na największych polskich fetiwalach takich jak Heineken Open'er, czy Przystanek Woodstock. W swojej twórczości uwagę skupia na przyrodzie, jej tajemnicach, a jego teksty bezkompromisowo głoszą miłość, pokój i harmonię. Skąd poczucie takiej misji?

Myślę, że budzi się coraz więcej  ludzi, którzy czują, że taki sposób  myślenia jest czymś naturalnym. Czymś, co powinno się normalnie dziać na planecie. Dlatego to propaguję. Uważam też, że  zbliżają się czasy wielkiego  przeskoku ewolucyjnego, który spowoduje, że ogniwa kierujące się chciwością i lękiem wymrą, a  zostaną już tylko te, które kierują  się harmonią i miłością.  Chciałbym, żeby jak najwięcej  osób przetrwało.

Jak w czasach zaniku wartości dotrzeć do świadomości młodszego pokolenia? Kiedyś pomaganie było normą, dziś jest co najwyżej modą – zgodzisz się z tym?  

 

Faktycznie trochę staje się to  modą, ale zawsze lepsza taka moda niż inna. Różne rzeczy stają się teraz popularne i ta jest chyba z tych mód najlepsza. Jak człowiek ma z czymś styczność, to z czasem staje się to bardziej naturalne, więc nie mam nic przeciwko, żeby taka moda istniała. Wydaje mi się, że najlepszy wpływ zawsze ma po prostu sianie dobrej nowiny, dawanie przykładu samym sobą i zarażanie innych taką postawą. Pokazywanie, że to jest fajne, zdrowe, że to jest cool - czy jakkolwiek to nazwać. Jak widać, że człowiek jest szczęśliwy, zdrowy i ze zdrowym podejściem do życia, w świecie w którym jest coraz więcej chorób, coraz więcej rozpadów rodzin, związków i samych ludzi, którzy  rozpadają się wewnętrznie, to to jest jednak coś. Myślę, że to interesujące, że nagle ktoś jest szczęśliwy i zdrowy. Może to jest w stanie zainteresować młodych. 

 

W Twojej twórczości słychać mocny związek między Tobą, a przyrodą. Wydaje się wręcz, że masz z nią bezpośrednie połączenie.  

Nie kończymy się na skórze. Jesteśmy częścią jednego wielkiego organizmu i im więcej się o takich rzeczach myśli, tym bardziej zdaje się z takich połączeń sprawę.  Jeżeli ma się tego świadomość i się obcuje się z tą świadomością na co dzień, to wchodzi to w nawyk. To się po prostu staje czymś normalnym. Nasza cywilizacja bardzo od tego odeszła. To nie znaczy jednak, że już utraciliśmy to połączenie. Jesteśmy w stanie do tego wrócić. Mam nadzieję, że kolejne pokolenie będzie mogło częściej chodzić boso, znowu nie będzie musiało nosić czapek zimą i będzie miało okazję częściej pić wodę prosto z czystej rzeki.  

 

Podobno przez kilka lat mieszkałeś w lasach i wąwozach Kazimierskiego Parku Krajobrazowego?  

No wiesz co? Nie...  Jak przyjeżdżałem do Kazimierza Dolnego na wakacje lub inne wypady, to rzeczywiście mieszkałem po różnych szałasach i jamach w ziemi. Po prostu bardzo lubię spędzać czas w przyrodzie. Jak mam tylko wolniejszy moment, to lubię sobie przenocować pod gołym niebem. To jest takie moje hobby. Non-stop gdzieś tam po krzakach, po lasach łazić, po górach się poszwędać, wleźć do wody do Wisły i się wytaplać. Zamiast chodzić po klubach, po dyskotekach, co kiedyś czyniłem, nie powiem, to teraz już, bardziej jara mnie błoto.  

Czy wśród Twoich doświadczeń w obcowaniu z naturą masz takie wyjątkowe, które daje Ci poczucie jedności ze światem i najbardziej zbliżyło Ciebie do Źródła?  

Mam taki moment. Już od kilku lat. Systematycznie między świętami, a Sylwestrem, wychodzimy sobie rodzinnie, z żoną i przyjacielską grupą, w Karkonosze. I to jest tak niezwykłe miejsce, tak ładujące pozytywną energią. Unosisz się tam powyżej tego tysiąca metrów, na tych pagórach rozłożystych, które wyglądają jak walenie wynurzające się z odmętów... Kosmiczne krajobrazy, wyciszające, uspokajające... Tak właśnie. Człowiek nie ma potem ochoty w ogóle stamtąd schodzić. I to mnie ładuje na cały rok.  Chociaż staram się jak najczęściej bywać w przyrodzie i każdy moment z nią jest dla mnie niezwykły. Całkiem niedawno byłem w Puszczy Białowieskiej i tam przytulałem się do prawie tysiącletnich dębów, które zainspirowały mnie do piosenki, która niebawem się ukaże  pt. „LoveLasy”. 

LoveLasy? Cudnie! Czyżby nowa płyta? 

Nie. To taka moja piosenka, mój hołd ku czci lasom i drzewom. Drzewa, w symbolice różnych wierzeń i snów to przodkowie. Więc kontakt z nimi to kontakt z tą wiedzą, którą zatraciliśmy. Nasi pra-pra-pra-dziadowie byli blisko tej przyrody, z mchem za pan brat, jedli z tak zwanego "obrusa Samobranki". Ja też lubię jeść prosto z ziemi, z "obrusa Samobranki". To właśnie o tym jest, że w naturze wszystko się po prostu dla nas nakrywa i jest dostępne non-stop. Tylko trzeba umieć to znaleźć i obrać. Dzięki temu nie trzeba składać w ofierze zwierzyny, żeby móc samemu żyć.

 

Wnioskuję, że jesteś wegetarianinem i jesz to, co jest aktualnie i bezpośrednio dostępne w naturze, tak?

Tak się staram. Wiadomo, że żyjemy w czasach, kiedy nie jest to czymś naturalnym, ale wracanie do tego, uczenie się, myślenie o tym, jest takim programem, który zainstalowałem sobie w mózgownicy. Po prostu staram się tak ukierunkowywać swoje życie, żeby jak najczęściej dać sobie szansę na coś takiego.  

 

Co lub kto motywuje Ciebie każdego dnia żeby się rozwijać? 

Moja żona oraz wszyscy moi mentorzy, którym podziękowania ostatnio złożyłem na płycie  Łąki Łan "Syntonia". Między innymi Bruce Lipton, którego książkę akurat właśnie przywiozłem znajomej do przeczytania."Przeskok ewolucyjny - Od kryzysu do życia w harmonii".  Wywróciła mi życie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, do góry nogami. 

Jesteśmy największym azylem dla zwierząt kopytnych w Europie. Można to uznać za duży sukces. Jednak gdy zmienimy perspektywę, fakt, że to tylko kropla w morzu potrzeb – jest porażką. Jak przerwać to błędne koło?

Niestety, jako ludzie karmę mamy już mocno zanieczyszczoną i na pewno tak łatwo się z tego nie wygrzebiemy teraz. Mam jednak nadzieję, że to właśnie dzięki temu przeskokowi ewolucyjnemu i tym, którzy zdążą przejść na jasną stronę mocy do tego czasu - wszystko się po prostu oczyści i przyroda sobie sama z tym poradzi. Wierzę, że to wszystko,  mimo że dzieją się rzeczy tragiczne, jest w pewnym sensie logiczne i do czegoś dobrego nas doprowadzi. Tylko, że nie wszyscy będą mogli tego osobiście doznać.

Rozumiem. Mam bardzo podobne odczucia. 

Wchodźcie do naszej arki.

Chyba jesteśmy utopistami z innej epoki. Zapytam więc, co byś zrobił w świecie bez kontrastów i biedy? Gdybyś miał władzę absolutną lub boską - co byś zrobił w pierwszej kolejności?

W świecie bez kontrastów i biedy? Gdybym miał władzę absolutną? A co miałbym robić kiedy nie ma biedy i kontrastów? Wiesz co? Bóg już to zrobił najlepiej. Dał nam wolną wolę  - możemy  wybierać między tym co dla nas zdrowe, a tym co dla nas niezdrowe. Jeżeli chcemy być zdrowi i żeby nasze przyszłe pokolenia były zdrowe - musimy zdrowo myśleć i zdrowo działać. Jak chcemy inaczej, albo wydaje nam się, że inaczej będzie lepiej - no to zobaczymy. Trzeba patrzeć na owoce naszych poczynań i wtedy się okazuje, co jest tak naprawdę dla nas najzdrowsze. Nie mówię tutaj w kategoriach dobra i zła, ponieważ w tych czasach to się już rozmywa - ta granica między tym, czy w ogóle to dobro i zło jest? Może i jest, może i nie ma. Może dla ludzi jest, może dla Boga nie ma. W każdym razie na pewno jest to, co jest dla nas zdrowe i niezdrowe. Ja wolę żyć zdrowo. Nie namawiam, nie zmuszam nikogo do tego. Jak chcą ludzie chorować, żreć lekarstwa i umierać z przewlekłego stresu - to niech sobie tak żyją, to ich wybór, ale ja polecam inną ścieżkę, bo uważam, że jest tego warta. Najważniejsze żeby mieć świadomość biologii przekonań. Czyli tego jak nasze przekonania wpływają na nasze decyzje życiowe. Jak sobie codziennie rano wmawiamy, że świat jest zły i szary, i smutny, to zaczyna taki być. Bo piekło i niebo jest tutaj. Można sobie żyć w piekle albo w niebie - na własne życzenie.

To jest twoje przesłanie dla czytelników "Bądź Bio!"?

To nie jest moje. To jest filozofia, której zaczerpuję ze wszystkich źródeł do jakich mam dostęp. Z różnych filozofii, religii. Ta wiedza wszędzie zmierza do tego samego. Jest to w istocie wspólne źródło inspiracji. I każde mówi właśnie o tym, tylko że ludzie muszą koniecznie, jak to dziecko, rękę do tego ognia włożyć i samemu się przekonać. Chodzi nie tylko o "jesteś tym, co jesz". Jesteś tym, co dajesz z siebie innym. A jak wchodzisz w taki nawyk robienia czegoś dobrego, to, jak to mówi Zbigniew Falkowski, zaczyna się „Darlandia”" - po prostu człowiek wchodzi w spiralę pozytywnego działania i dobrych uczynków. Nie dość, że sam coraz bardziej się rozkręca w dawaniu czegoś dobrego z siebie, to jeszcze coraz więcej takich sytuacji do siebie przyciąga. Właśnie to jest to kreowanie sprzyjającego środowiska wokół siebie, tego „Nieba”, w którym można żyć, gdy samemu zaczyna się to wysyłać w świat. Dziękuję.

Zdjęcia

Zgłoszenie o wsparcie Wesprzyj polskie konie Mini Farma Klub Centaurusa Księga gości Adopcja realna Adopcja wirtualna Metamorfozy Galeria zdjęć Kwestarnia Paka dla zwierzaka Folwark zwierzęcy
Kontakt
Fundacja Centaurus
ul. Wałbrzyska nr 6-8
52-314 Wroclaw

psy@centaurus.org.pl
tel. 518 569 487 lub 518 569 488

PKO BP 15 1020 5226 0000 6002 0220 0350

Dla wpłat zza granicy i wpłat stałych (Raiffeisen Bank):
PL36 1750 1064 0000 0000 2257 6747 (wpłaty w PLN)
PL17 1750 1064 0000 0000 2257 6798 (wpłaty w EUR)
Jeśli chcesz zostać szybko poinformowany o wyniku akcji - podaj w tytule wpłaty dodatkowo swój nr telefonu. Zadzwonimy lub otrzymasz sms!
Zobacz zasady ochrony danych osobowych Zamknij powiadomienie