Data dodania: 23.12.2020 r.
Aktualizacja
Ogryzka poleca się do adopcji realnej!
Aktualizacja
Walka o życie Ogryzka (a właściwie Ogryzki, okazało się, że to kotka) jest zażarta, pełna wzlotów i upadków. Weterynarze podejrzewają, że mogła zostać pogryziona przez... szczury.
Bywały dni, kiedy gorączka nie schodziła, a oczy były całe zaropiałe. Uszy były pełne gęstej wydzieliny. Badania morfologiczne - prawie wszystkie parametry na czerwono. Koci katar coraz bardziej opanowany, ale nadal jest. Wszyscy siedzieliśmy z duszą na ramieniu, gdy nie dojadała porcji karmy.
W końcu, po długiej batalii możemy powiedzieć, że jest poprawa. Nie jest jeszcze idealnie, nadal przyjmuje leki oraz specjalny syrop z beta-glukanami na wspomożenie układu odpornościowego i ciągle walczy z kocim katarem w klinice.
23.12.2020
Dla maleńkiego Ogryzka świat nigdy nie miał dobrego życia w ofercie. Właściwie, jedyne co dla niego miał, to resztki wygrzebane ze śmietnika, koci katar, kilka kopniaków od ludzi i setki pcheł. Bo dla kotów wolno bytujących, które ukradkiem przemykają w naszym cieniu, nie ma wygodnych kanap, dobrych rąk które pogłaszczą, nie ma tez dobrej opieki czy darmowego leczenia, choć powinny ją mieć. Bo koty wolno bytujace to najbardziej niefortunne z kotów. Nie maja adwokatów, nie poskarżą się, nie poproszą o nic. Nie maja dla ludzi wartości finansowej, więc nie zasługują na to, żeby otaczać je opieką. I żadne przepisy, żadne regulacje tego nie zmienią, jeśli nie będą szanowane za to, że istnieją.
Ogryzek to kot z ulicy. Odłowiony w ostatnim momencie. Balansujący na granicy życia i śmierci. Dla ludzi, którzy wielokrotnie obojętnie mijali umierającego Ogryzka, był niczym. Przecież każdy ma swoje problemy, przy których śmierć bezdomnego kota jest nieistotna. A on, zapchlony, zarobaczony, z chorą skórą, taki maleńki i bezbronny z ropiejącymi ranami, z gorączką, z zakażeniem, walczył o każdą godzinę. Był tak slaby, że choć chciał, to nie dal rady uciec. Słaniając się na maleńkich łapkach tylko cichutko prychał gdy po niego przyjechaliśmy. Tylko na tyle starczyło mu sił...
Ogryzka przetransportowaliśmy do kliniki, gdzie cały czas przebywa. Lekarze robią, co w ich mocy, by ustabilizować jego stan. Rokowania są ostrożne, bo i stan maluszka jest ciężki. Problem ze zbiciem wysokiej gorączki, do tego anemia, niedożywienie, wychłodzenie.
Ogryzek przeżył pogryzienie, przeżył transport do kliniki, przeżył noc. Bo choć jest słaby, to w tym maleńkim, dzielnym Ogryzku, jest ogromna wola życia. Prosimy, stańcie dziś z nim ramię w ramię, pomóżcie dać mu nadzieję i lepsze życie. Wesprzyjcie jego leczenie. Wspólnie możemy ocalić Ogryzka, który dla całego świata był niczym.