Sara
Data dodania: 12.02.2020 r.
14.01.2021
Dostaliśmy wieści od Sary (aktualnie Wandy)! Okazuje się że maleńka suczka została prawdziwą podróżniczką i zdobywa największe szczyty w Polsce! Nie jedno z nas zazdrości jej takich wrażeń!
Opiekunka pisze...
09.03.2020
Sara jeszcze raz dziękuje za okazaną pomoc. Sunia w adopcji rozwinęła skrzydła i uwielbia wylegiwanie się na kocyku.
Aktualizacja
Kochani!
Spieszymy z małym niusem! Ekspresowa opieka w klinice przyniosła na tyle pozytywne efekty, iż weterynarze wyrazili zgodę na wyjazd Sary do nowego domu. Leczenie jest kontynuowane.
12.02.2020
Kolejny raz los pomylił kierunki... a pies wybaczył. Kiedy widzisz biedne, skrzywdzone zwierzę, dostrzegasz w jego oczach ból. I tylko z nich możesz wyczytać, a właściwie jedynie domyślić się, co to niewinne stworzenie może czuć. Ale Sara, oprócz bólu, ma w spojrzeniu coś jeszcze. Jej skupiony, bystry wzrok daje motywację i siłę do działania. Siłę, by odmienić jej życie. Ile cierpienia może zmieścić takie małe stworzenie? Ile przeszła, wie tylko ona sama. My możemy się jedynie domyślać. Trudno nawet sobie wyobrazić, w jakich warunkach musiała żyć.
Sara była przez lata zmuszana do życia na łańcuchu. Miała pilnować terenu, spędzając na dworze każdą chwilę, niezależnie od pogody. Niejeden raz termometr pokazywał mocno ujemne temperatury, lecz właściciel psiaka zupełnie nic sobie z tego nie robił. Za dom służyła jej buda zbita na odczepnego z kilku desek. Niewielka i zniszczona, ale własna. Sara cieszyła się, bo niektóre psy nawet tyle nie mają. Wkoło tylko brud, błoto i beznadzieja. A wśród tego braku perspektyw, zza niewielkiej budy wyglądała ona ze swoimi wielkimi, czarnymi, świdrującymi oczyma. Mała, przywiązana do łańcucha, skołtuniona Sara, która oczekiwała w niemym cierpieniu na cud. A ten łańcuch to był jej najwierniejszy przyjaciel, innych nie miała. Przyjaciel, który w okresie zimowym przymarza do szyi i wyrywa sierść. Przyjaciel, który nie daje o sobie zapomnieć. I tak trwali, we dwójkę. Często odwiedzała ich również bieda. Ogromna, przynosząca głód i cierpienie. Mijały miesiące, lata, aż Sarę ktoś znalazł. Ją i jej łańcuch.
Właściciel suczki nie przejmował się jej losem. Tragiczne warunki oraz głód to jej codzienność. Jej zadaniem było przede wszystkim rodzić szczeniaki. Tak, by się opłacało. Tak, by przynosiła korzyści. Bez znaczenia było to, w jakich żyła warunkach. Bez znaczenia też to, że cierpiała, że błagała o trochę ciepła. Nie śmiała pewnie marzyć o kolanach, ale choć o skrawku starego dywanu w domu. Nie dostała jednak nic. Jedyne, na co mogła liczyć, to łańcuch i trochę byle czego w misce każdego dnia, albo co kilka dni, różnie bywało.
Kolejny raz los pomylił kierunki, a pies wybaczył... Ona nie ma żalu, nie skarży się. Ma tylko nadzieję, że los się odwróci. Nadzieję, że ktoś dojrzy pośród tylu krzywd również ją, małą, nikomu niepotrzebną Sarę. Nadzieję, że ktoś uwolni ją w końcu od biedy i cierpienia.
Sara przebywa w klinice we Wrocławiu. Jej stan zdrowia jest poważny, jest niedożywiona, zapchlona, zarobaczona, ma zmiany skórne, trzeba wykonać specjalistyczne badania, sterylizację, kupić karmę. Potrzeba codziennej, stałej opieki weterynarza i opłacenia kolejno hoteliku dla psów. Możemy odmienić jej los, możemy ją uratować. „Obojętność jest królową – zimną i nieczułą" mówiła Katarzyna Nosowska. Ale my nie musimy być jej poddanymi. Możemy wygrać z biedą i obojętnością. Prawda?
Zdjęcia
pod numer 7412 i pobierając tapetę (koszt 4,92 z VAT)